Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Śro 11:48, 01 Sie 2018    Temat postu: zaxza

-Oczywiscie. Lizac rany. Albo zwerbowac szalencow na niewielka wojenke.

-Ja pierwsza - powiedziala bez cienia ironii Rachel.

Kawa, zgodnie z miejscowa tradycja, byla z zimna smietana, kawalkami lodu i prawie bez cukru. Henrietta szczodrze dolala do filizanek jakiejs intensywnie pachnacej nalewki. Key uznal to za samowole, ale nie protestowal.

Szczerze mowiac, nie odmowilby nawet pol szklanki koniaku.

Ale Fiskalocci nie zaproponowala, chociaz barek w jej pokoju byl pelny. Bardziej by to pasowalo do najemnego terrorysty niz do staruszki sadowniczki.

-Wspomnienia trudnych porodow? - Key wskazal ruchem glowy rozwieszona na scianach bron. Bylo tu takze ultimatum i Key usmiechnal sie do niego jak do starego znajomego.

-Zbedna ironia. - Henrietta odstawila filizanke. Pogladzila czarnego kota, ktory umoscil sie na jej kolanach. - Akuszerka w desancie tez bylam.

-Pracowala pani i na zycie, i na smierc?

-Kazdy by zdazyl. Wojna trwala siedemdziesiat lat, jesli pan pamieta.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group